znacie to powiedzenie, nie? ja niestety przerobiłam je (dosłownie) w praktyce na naszym
wyjeździe. w zeszłym roku żałowałam, że już po trzech tygodniach wyjeżdżamy. w
tym roku właściwie to się cieszę. już chciałabym być w domu.
zaczęło się po tygodniu pobytu. przyjechaliśmy w nocy z soboty na niedzielę
(28 na 29 kwietnia) a już w piątek byliśmy z dzieciakami u lekarza. właściwie
jeszcze nie było tragedii, ale kalina i gośka kasłały, kalinie jakby miały
zacząć ropieć oczy... wolałam przed weekendem pokazać je lekarzowi. na
szczęście coś mi kazało poszukać lekarza na nfz (jakbym wiedziała, że na jednej
wizycie się nie skończy). lekarz powiedziała, że nie ma się do czego
przyczepić. w poniedziałek wróciłam z kaliną po krople do oczu. w środę po
antybiotyk :((( kalina od wtorku przez trzy dni miała gorączkę powyżej 38
stopni i nie mogłam jej zbić. w pewnym momencie na sam widok czopka czy
strzykawki z syropem zaczynała płakać. w nocy (już po pierwszej dawce
antybiotyku) temperatura doszła do 40 stopni. w czwartek po południu zaczął
działać antybiotyk i gorączka spadła. za to w piątek hanka zaczęła brzydko
kasłać i znowu wizyta u lekarza. na szczęście to się nie rozwinęło. ale byłoby
za dobrze, jakby się na tym skończyło, nie? jak już przeziębienia się
skończyły, to hanka rozbiła sobie głowę. na szczęście okazało się, że to tylko
starta skóra, ale krwawienia nie można było zatamować. następnego dnia gośka
skakała po łóżku, przewróciła się i przygryzła sobie dolną wargę. do krwi
oczywiście. a dwa dni później wieczorem zwymiotowała do łóżka i następnego dnia
rozwolnienie i bóle brzucha. oczywiście kolejna wizyta u lekarza... ja chcę do
dooooomu!
jeszcze nie dodałam, że to wszystko działo się głównie po wyjeździe darka do
pracy (z pięciu wizyt u lekarza zaliczył ze mną dwie, kalina gorączkowała już
jak go nie było) i teraz jak już wrócił, dziewczynki są już zdrowe. na szczęście
mama do mnie przyjechała przed jego wyjazdem.
relacjonowałam mu wszytko na bieżąco telefonicznie i na skype. i w apogeum
tych chorób dostałam od niego taki link:
http://bachormagazyn.pl/2012/05/10/superporadnik-wczesnego-beznadziejstwa-13-traum/
z dopiskiem "patrz punkt 7"
uprzedzam - czytane w dużej ilości na raz nie jest śmieszne. ale jak
przeczytałam punkt 7 to pomyślałam "byli tu, czy co?"