blog "koraliki moniki" założyłam tylko po to, żeby mieć gdzie prezentować swoje prace. potem okazało się, że blogosfera wciąga i uzależnia ;) te wszystkie rozdawiajki, wymianki, wyzwania, obserwatorzy i komentarze... poczucie, że ktoś chce oglądać twoje twory, wytwory a czasem nawet potwory, mobilizuje do pracy i publikowania ciągle nowych postów.
mimo, że prowadzę całkiem prywatny i dostępny tylko dla rodziny i przyjaciół, blog o moich córkach, czuję coraz większą ochotę podzielenia się niektórymi (zwłaszcza zabawnymi) epizodami z ich życia z większym gronem czytaczy (i mam tu głównie na myśli moich sympatycznych obserwatorów z koralikowego blogu, ale nie tylko). jednocześnie chciałabym, żeby blog koralikowy pozostał koralikowym. stąd "trzy koraliki mamy moniki". sama nie wiem, czy to dobry pomysł. może powinnam o wszystkim pisać w jednym blogu, ale... decyzja zapadła. czy dobra - to się okaże.
na dobry początek epizod, który opisałam już na "koralikach moniki", ale może ktoś zaczyna właśnie stąd :)
najstarsza (lat 4,5) na spacerze nad morzem: "a dlaczego dziś nie widać chorego-zontu?"
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz